Komentarze: 4
Dzisiaj mialam na 8-00...przyszlam z Ewka do szkoly a pod klasa sa tylko 3 osoby...pomyslalam sobie: "jak zadzwoni dzwonek na lekcje to napewno przyjda"....zadzwonil dzwonek i nic....nie ma ani reszty klasy ani nauczycielki....usiadlam z Ewka na lawce pod klasa, po pewnym czasie pojawil sie Kacper, Mateusz i Michal...i powiedzieli ze dzisiaj mamy na 9....ale sie wkurwilam...====w polowie w-f u wyszlismy do teatru...jak bylismy na miejscu to kazdy sie przepychal zeby zajac sobie jak najlepsze miejsce. Siedzialam w przed ostatnim rzedzie, wydawalo mi sie ze to bardzo dobrze....ale niestety nie...nauczycielki poinformowaly nas ze nie mozna jesc, ale nic sobie z tego nie zrobilismy...jak tylko ktos zaszeliescil papierkiem to nauczycielka sie darla... w srodku tego bardzo interesujacego przedstawienia zaczelam gadac z dzieczynami...i tu sie zaczal koszmar....naucielka usiadla centralnie za mna w ostatnim rzedzie....i w tym momencie skonczylo sie jedzenie....wiecie co? ale to chyba wcale nie byl 'Adam i Ewa'.... bo przez caly czas gadali o jakis krolach... gdzies w srodku przedstawienia jeden z aktorow krzyknol 'kurwa'(jakis stary facet), nie wiem czy to bylo w scenariuszu czy tylko mu sie tak powiedzialo....====== przed chwila dzwonil do mnie Lukasz (!)...bardzo fajnie sie rozmawialo...(on ma taki slodki glos....)...powiedzial ze zadzwoni jutro =)))))))))))) chyba jestem szczesliwa!