rozpoczecie mielismy na 9... bylam strasznie zaspana.. cholernie mi sie nie chcialo wstawac... nie wiedzialam co mam zalozyc... ale wkoncu zdecydowalam sie na zielona spodniczke, i biala bluzke (ale nie taka z koronkami), i ubralam jeszcze do tego czarne kabaretki... apel byl na podworku, myslalam ze zamarzne =/ eh... no i oczywiscie po nim wszyscy rozeszli sie do swoich klas... podali nam plan na jutro: mam na 11-50, 1.sztuka (wyjebiscie) 2.anglik (jeszcze lepiej) 3. w-f (bez komentarza - z wychowawca) 4.godz. wych (kolejna lekcja z wych.)... wiec jak widac jutro wcale nie bedzie fajnie... tym bardziej ze z budy wyjde dopiero ok. 16 =/ jak juz wszyscy poszli do domu, moja wych. kazala mi zostac... oznajmila mi ze jak narazie nie da rady sie przepisac... nie chce mi sie dokadnie pisac co tam jeszcze gadala....
P.S.: Zycze wszystkim udanego roku szkolnego i dobrych ocen... =/